piątek, 14 grudnia 2012

Imagin 14

 Jesteś w domu. Oglądasz wiadomości i gotujesz obiad dla siebie i swojego narzeczonego- Louisa. Tak, tego z One Direction. Oświadczył Ci się, jak byliście razem w Paryżu, na wieży Eiffla, czyli 7 sierpnia tego roku. W telewizji właśnie mówią o trasie koncertowej 1D, z której wracają dzisiaj. Nagle pokazują zdjęcie Louisa całującego się z jakąś brunetką! Podgłaśniasz telewizor, żeby coś usłyszeć.
-Louis Tomlinson z One Direction został przyłapnay wczoraj koło hoteli "Clasic", w którym chłopcy nocowali, jak całował się z jakąś dziewczyną. Ciekawe co na to jego narzeczona?- powiedział głos z telewizora.
-Nie jest zadowolona.- odpowiedziałaś sama do siebie, chwyciłaś telefon, wcisnęłaś 1, ponieważ masz tam ustawionego Louisa na szybkim wybieraniu. Po 2 sygnałach odezwał się jego głos.
-Cześć Marcheweczko!
-Nie marcheweczkuj mi tutaj!
-Dlaczego? Co się stało?
-Powiesz mi co robiłeś wczoraj wieczorem?
-Pewnie! Nie mam przed Tobą tajemnic. Siedziałem w hotelowym pokoju i czekałem na chłopaków.
-Tsaaa, na pewno.
-No tak kochanie, a czemu pytasz?
-Właśnie oglądam wiadomości i pokazywali twoje zdjęcie, jak wczoraj całowałeś się z jakąś dziewczyną!- odpowiedziałaś ze łzami w oczach.
-Co ty wygadujesz?!
-No tak! Zrobili Wam zdjęcie!
-Nie mogli, bo mnie tam nie było. Zaraz u Ciebie będę to pogadamy.
Rozłączył się, a ty rzuciłaś telefonem o podłogę. Roztrzaskał się na małe kawałeczki. Po chcwili ktoś zapukał do drzwi. Nie ktoś tylko Louis. Próbował Cię przytulić. Wyrwałaś się mu.
-Ja nic nie zrobiłem!
-Przestań. Widziałam Wasze zdjęcie pod hotelem "Clasic".
-Ale ja tam nie byłem. Ten hotel jest po drugiej stronie miasta. Byliśmy w hotelu "Mistic".
-Nie kłam! Louis, odejdż! Nienawidze Cię!- krzyknęłaś płacząc i rzucając pierścionkiem zaręczynowym. Gdy Lou to zobaczył łza spłynęła mu po policzku.
-Dobra. Skoro mi nie wierzysz i mnie nie kochasz idę.
Zbiegł po schodach, a ty usiadłaś na podłodze na klatce schodowej i zaczęłaś jeszzce bardziej płakać. W końcu po godzinie siedzenia na zimnej podłodze wstałaś i wróciłaś do mieszkania. Włączyłaś komputer, żeby zobaczyć wiadomość od Louis'a, w której pisał Ci do jakiego hotelu jadą na nocleg, bo już nie byłaś pewna. Przeszukiwałaś dziesiątki wiadomości. W każdej pisaliście sobie, jak bardzo się kochacie. Nareszcie znalazłaś tą, której szukałaś.
-O matko! On mówił prawdę! Co ja zrobiłam?!
Pobiegłaś do domu Louis'a, żeby go przeprosić. Padał deszcz, a Ty nie ubrałaś nawet bluzy. Biegłaś 10 minut mijając ludzi z parasolkami, którzy wytykali Cię palcami. Dobiegłaś na miejsce. Waliłaś w drzwi, ale nikt nie otworzył.
Pociągnęłaś za klamkę. Drzwi były otwarte, więc weszłaś do środka. Nigdzie ani śladu Louis'a. na stole w salonie leżała kartka. Napisane było na niej pismem Lou:
"Droga [T.I.]
Na pewno prędzej czy póżniej to przeczytasz. Chciałem Ci powiedzieć, że ja naprawdę Cię nie zdradziłem. Ja Cię kocham. Jest mi bardzo przykro, że nie wierzysz. To zdjęcie to musiał być fotomontarz. Gdy zobaczyłem, jak zdejmujesz pierścionek to już nie wytrzymałem i wybiegłem od Ciebie. Dłużej tak nie mogę. Już nigdy mnie nie zobaczysz. Poszedłem na most, skoczyć. Nie mogę żyć bez Twojej miłości. Nigdy nie przestane Cię kochać moja Marcheweczko.
                                                                              Żegnaj, Louis Tomlinson."
Czytałaś list, a łzy ciekły Ci strumieniami.
-Co ja zrobiłam?!- pomyślałaś.
Pod listem Louisa napisałaś kilka słów i wybiegłaś z domu i pobiegłaś na najbliższy most. Zrobiłaś to, co Lou.
Następnego dnia Niall poszedł do domu Louis'a i przeczytał jegi list i Twoją dopiskę:
"Louis, nie mogę bez Ciebie żyć! Wiem, żę te zdjęcia są tylko przerobione. Przepraszam. Nic nie załata pustki w moim sercu. Idę nad rzekę. Moje życie nie ma sensu.
                                                                                       Kocham Cię, na zawsze Twoja Marcheweczka."
Niall zadzwonił po reszte zespołu oraz na policje. Znaleźli Wasze ciała na brzegu rzeki. Byliście przytuleni do siebie i uśmiechnięci. teraz jesteście razem w niebie. Na zawsze.

Wydaje mi się, ze przy czytaniu tego imagina płakaliście. Starałam się, żeby taki był. Kolejny będzie weselszy. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz